Mario Monti kontra Mariano Rajoy
Obecnie największym problemem Włoch i Hiszpanii jest przywrócenie wiary wśród inwestorów zagranicznych w gospodarki tych krajów. Jest to walka nie tylko na poziomie gospodarczym ale i medialnym. Przyjrzyjmy się jej porównując najczęściej przywoływany ostatnimi czasy miernik zaufania do danego państwa – rentowność 10-letnich obligacji skarbowych.
Mario Monti został premierem Włoch 16 listopada 2011 zastępując na stanowisku Silvio Berlusconiego. Rentowność wspominanych obligacji Włoch wahała się wtedy w okolicy 7% (niebieski prostokąt na Rysunku 1). Nominacja doprowadziła do chwilowego (dosłownie dwudniowego) spadku rentowności włoskich obligacji podyktowanemu w mojej opinii medialnemu szumowi wokół całego wydarzenia.
Mariano Rajoy objął urząd premiera Hiszpanii później, bo 21 grudnia 2012 (na Rysunku 2 niebieski prostokąt). Dzień później Europejski Bank Centralny ogłosił informację o wynikach operacji refinansowej dla banków komercyjnych nazwanej LTRO 1 (3 letnie pożyczki o oprocentowanie 1% w skali roku). Rentowność 10-letnich obligacji Hiszpanii już wtedy była dawno po swoim szczycie z końca listopada 2011 roku i kształtowała się na poziomie około 5,2%. W tym samy okresie włoskie papiery były notowanie z rentownością na poziomie 7% (żółty prostokąt na Rysunku 1).
Po nominacji Mario Montiego wiele się się mówiło na temat jego korzystnego wpływu na rynek długu. Jeko autorytet w świecie ekonomii miał powstrzymać Włochy od wpadnięcia w spiralę zadłużenia spowodowaną rosnącymi kosztami obsługi długu. W krótkim terminie tak się nie stało. W przypadku państwa z Półwyspu Apenińskiego spadek rentowności obligacji przypisałbym głównie działaniom EBC, które w sztuczny sposób wytworzyło popyt na te papiery. Warto jeszcze odnotować, że LTRO 2 z końca lutego 2012 roku (fioletowy prostokąt na Rysunkach 1 i 2) nie wywołało już takiego efektu.
W tym momencie sytuacja Hiszpanii jest w moim odczuciu dużo bardziej skomplikowana od włoskiej. Rynkiem obligacji tego kraju targają większe emocje – widać to doskonale na Rysunku 2. Rentowności raz po raz to rosną to spadają o 50 punktów bazowych. Gospodarki Włoch i Hiszpanii pod względem fiskalnym są również odmienne. Hiszpański dług publiczny jest niemal dwukrotnie mniejszy od włoskiego (ale błyskawicznie narasta). Z drugiej strony w Hiszpanii panuje ok 24 % bezrobocie, a deficyt finansów publicznych sięgnął w 2011 roku 8,5 % PKB (źródło). Natomiast Włosi borykają się z ok 9% bezrobociem i deficytem na poziomie 4% PKB (źródło).
Dane odnośnie bezrobocia stawiają Włochów w dużo lepszej sytuacji niż Hiszpanów. Jak inaczej, jeśli nie pracą można zahamować rozrastanie się zadłużenia państwa?
W rzeczywistości sytuacja obu krajów jest krucha i niestabilna. Jeśli Włochy popadną w recesję to nie będą w stanie obsługiwać swojego długu publicznego po koszcie, który są w stanie ponosić na dłuższą metę. Zmusi ich to do rolowania swojego gigantycznego zadłużenia na bardzo niekorzystnych warunkach (w drugim kwartale 2012 roku kwota do zrolowania wg. Bloomberga wynosi ponad 80 mld euro). Z drugiej strony Hiszpania stoi na rozdrożu. Z jednej strony musi ograniczać spory deficyt (wymóg UE), a z drugiej stymulować gospodarkę na tyle aby wejść na ścieżkę stabilnego wzrostu gospodarczego i systematycznie zmniejszać bezrobocie. Jednocześnie Madryt będzie musiał zrolować w nadchodzących miesiącach 40 mld euro.
Dochodzimy tutaj do momentu w którym należy się przyjrzeć dwóm autorytetom – premierom rządów Hiszpanii i Włoch. Okazuje się, że sytuacja, w której Hiszpanie budzili na rynku długu większe zaufanie, minęła. Obecnie ich papiery 10-letnie są notowane z rentownością niebezpiecznie zbliżającą się do 6% wobec 5,5% dla Włoch. Dlaczego? Otóż rząd w Madrycie pozwolił sobie w ostatnim czasie na kilka „wpadek” z których najpoważniejsza to niezrealizowanie zapowiedzi obniżenia deficytu w 2012 roku do 4,4% PKB (ma on sięgnąć blisko 5,3%). Tym samy prognoza długu publicznego ociera się o poziom 80% PKB. Oczywiście nie można jeszcze w tym momencie krytycznie oceniać tego zachowania – tak jak wspominałem Hiszpania stoi przed wyborem rodem z greckiej tragedii.
We Włoszech natomiast Mario Monti z żelazną konsekwencją realizuje swój plan przywrócenia Włochom świetności gospodarczej. Wydaje się, że robi to nie zważając na swoją karierę polityczną. Ciężko prognozować o ile takie podejście okaże się skuteczniejsze w perspektywie dekady. Póki co wygrywa z Hiszpanią na rynku długu i przywraca Światu wiarę w Włochy.
Zachęcam do zapoznania się z artykułem w Bloombergu, który był dla mnie poniekąd inspiracją do tego wpisu.
Tags: LTRO PKB reformy rentowność strefa euro Włochy
Komentarze 0