Mariusz Patrowicz – specyficzny inwestor
Ponad miesiąc temu napisałem taki oto tekst o Panu Patrowiczu i jego nominacji na stanowisko na szefa komisji ds. Papierów Wartościowych Bussines Center Club. Tekst pierwotnie miał się ukazać gdzie indziej… ale się nie ukazał i oczywiście stracił na aktualności. Trudno. Nie mniej sądzę, że warto rzucić okiem na te kilka zdań i z perspektywy czasu zastanowić się, czy może ten wydawać by się mogło szalony pomysł nie jest jednak taki zły? Zapraszam do lektury!
W ostatnim czasie dość dużo emocji wywołała informacja o powołaniu Mariusza Patrowicza przez Bussines Center Club na szefa Komisji ds. Papierów Wartościowych. Jej celem ma być, według samego Patrowicza, ulepszenie funkcjonowania rynku kapitałowego w Polsce zarówno w aspekcie prawnym jak i etycznym.
Nominacja ta spotkała się z pewnym oburzeniem ze strony inwestorów, którzy uważają, że przyszły szef tej komisji nie nadaje się na to stanowisko. Co stoi u podstaw tego typu opinii?
„Inżynier finansowy”
W artykułach o Mariuszu Patrowiczu, można przeczytać, że do perfekcji opanował on inżynierię finansową[1]. Nie można zgodzić się z tym stwierdzeniem. Inżynieria finansowa nie ma nic wspólnego ze sposobem funkcjonowania jego grupy kapitałowej.
W ciągu 5 lat stworzył on na giełdzie sieć spółek wzajemnie powiązanych kapitałowo. Stanowią ją takie podmioty jak FON, Atlantis, Urlopy.pl, Stark, Elkop, Atlantis Energy, Fon Eco, Herman (obecnie Investment Friends Capital) czy Resbud.
Do standardowych zagrań Pana Patrowicza należą:
- emisja akcji bez prawa poboru,
- emisja akcji z prawem poboru,
- scalenie akcji,
- podział akcji,
- podwyższenie kapitału zakładowego,
- obniżenie kapitału zakładowego,
- emisja warrantów subskrypcyjnych.
Czy któreś z tych przedsięwzięć jest zakazane? Nie. Każde z nich ma swoją podstawę prawną czy to w Kodeksie Spółek Handlowych, Ustawie o Obrocie Instrumentami Finansowymi czy w Regulaminie Giełdy. Nie ma się czym oburzać. Każda spółka z warszawskiego parkietu może zrealizować podobną akcję na swoich papierach. Spółki ze stajni Patrowicza wyróżniają się natomiast innymi cechami w tym kontekście:
- Częstotliwością przeprowadzanych akcji na swoich papierach.
- Wzajemnym obejmowanie praw z nich wynikających.
Prowadzi to do oczywistego stwierdzenia, wynikającego zwłaszcza z punktu 2., że w sposób sztuczny podnoszone są kapitały własne tych podmiotów. Po raz kolejny działanie to nie jest zabronione prawem.
Kto zabroni spekulacji?
Spółki z portfela Mariusza Patrowicza cechuje jeszcze jeden fakt – prowadzą one działalność operacyjną na bardzo niewielką skalę zwłaszcza w stosunku do wartości kapitałów. Jest to implikacją działań opisanych w powyższej części. Wynika to z czysto księgowych zapisów wpływających na podwyższenie kapitałów zakładowych. Najbardziej transparentnym przykładem była tu informacja o potencjalnej możliwości nabycia przez Atlantis nowo wyemitowanych akcji Fon wartych ponad miliard złotych w zamian za nowo wyemitowane akcje Atlantisu o tej samej wartości. Ostatecznie przedsięwzięcie to odbyło się na skalę ok. 80 mln złotych i przy użyciu warrantów subskrypcyjnych. Kapitały zakładowe obu spółek uległy potrojeniu. Po raz kolejny w świetle prawa.
Tym samym dochodzimy do podstawowego pytania czy można oskarżać inwestora jakim jest Mariusz Patrowicz za tego typu działania, skoro są one zgodne z prawem, nawet jeśli noszą znamiona spekulacji na kursach akcji? A nawet nie tyle spekulacji co wykorzystywania ewidentnej nieefektywności rynku małych spółek zarówno na głównym parkiecie jak i na New Connect. Kwintesencją giełdy jest to, że żeby ktoś mógł zarobić ktoś musi stracić.
Siła informacji
Kolejnym ciekawy faktem jest sposób w jaki zachowują się kursy spółek, w akcjonariacie których prędzej czy później pojawia się Pan Patrowicz. Poniżej kilka przykładów, które łatwo znaleźć w internecie[2]:
Oraz najświeższe dwa – inwestycja w Herman (obecnie Investment Friends Capital):
oraz Resbud:
Obserwując powyższe wykresy słowo „nadużycie” ciśnie się samo na usta. Takie zachowanie kursu przed oficjalną informacją nie stawiałoby żadnego inwestora w korzystnym świetle, o Mariuszu Patrowiczu nie wspominając. Oskarżenie o ujawnienie informacji poufnej osobom niepowołanym jest bardzo poważne. Grozi za to do 2 mln zł grzywny i/lub 3 lata pozbawienia wolności. Skoro Komisja Nadzoru Finansowego nie zainteresowała (według cytowanego artykułu z Forbes) się tą sprawą to można wysnuć hipotezę, że po raz kolejny wszystko odbyło się w świetle prawa.
Warto zwrócić uwagę, na fakt że takie zachowania ceny akcji jakiejkolwiek niewielkiej spółki może mieć miejsce w świetle ustawy o ofercie publicznej. Poniżej progu 5% akcjonariusz nie musi ujawniać swojej obecności w akcjonariacie spółki. Jeżeli próg 5% zostanie przekroczony to w przypadku rynku regulowanego akcjonariusz ma 6 dni sesyjnych na poinformowanie o tym spółki i KNF. W tym czasie może nabywać akcje na rynku giełdowym, powodując tym samym gwałtowny wzrost kursu (w przypadku mało płynnych spółek nie jest to zaskakujące), aż do momentu w którym ogłasza (w ciągu 6 dni sesyjnych) informację, że stał się on znaczącym udziałowcem i osiągnął dużo wyższy niż 5% stan posiadania.
W przypadku sektora małych spółek nawet niewielki wzrost popytu na dane akcje jest bardzo widoczny. Podkreślić należy, że obrót podczas tego typu ruchów mimo wszystko mieści się w bardzo niskich, jak na rynek kapitałowy, przedziałach. Skala zmiany ceny jest imponująca, ale w przypadku podmiotów o tak małej kapitalizacji może być wygenerowana przez kogoś dysponującego stosunkowo niewielkim kapitałem. Następnie znać o sobie daje psychologia tłumu.
Na straży prawa i etyki
Do tej pory KNF złożył jedno poważne oskarżenie wobec Mariusza Patrowicza dotyczące manipulowania kursem giełdowym Chemoservisu. Inwestor miał podobno w 2009 roku handlować akcjami wraz z trójką innych inwestorów w celu stworzenia wrażenia większego zainteresowania tymi walorami. Prokuratura wniosek oddaliła. W tej samej kwestii toczy się postępowanie w sprawie składania zleceń bez zamiaru ich realizacji.
W powyższym świetle nie jest łatwo uwierzyć w to, że Mariusz Patrowicz jest odpowiednią osobą na stanowisku przewodniczącego Komisji ds. Papierów Wartościowych Bussines Center Club. Póki co żaden zarzut wobec niego nie znalazł swojego potwierdzenia w prawomocnym wyroku sądu, z drugiej strony nie można powiedzieć, że jego sposób inwestowania przynosi korzyść innym akcjonariuszom.
W mojej opinii projekt BCC realizowany z Mariuszem Patrowiczem ma jednak szanse powodzenia. Żaden inny inwestor nie jest jednocześnie tak medialną postacią oraz nie posiada tak dużego doświadczenia jeśli chodzi o wykorzystanie przepisów prawa związanych z inwestowaniem na giełdzie. Warunkiem koniecznym realizacji tej idei jest przejście Pana Patrowicza ze strony wykorzystującej nieefektywności na stronę walczących o większą efektywność rynku. Niewątpliwie może on być cennym źródłem informacji w procesie tworzenia nowych przepisów prawa. Jego dotychczasowy sposób inwestowania wskazał już wiele wrażliwych na nadużycia obszarów prawa i praktyk obrotu. Pomysł sam w sobie jest kontrowersyjny, ale z oceną należy poczekać na pierwsze efekty.
Komentarze 4
do patrowicz
Mariusz Patrowicz to dla mnie Kozak bez dwóch zda ń
aaaaaa
nakradł 40 baniek w majestacie prawa.
emituje sobie akcje i sypie je w rynek.
Leszcz traci 99.99% kapitału.
KNF się go boi.
Kto wieprza kryje?
Czyżby gangsterka z Płocka?
Taaaa .Na bank:-)
dabljuinvest
A teraz przyszedł czas na Stark :) 05.10.2012.r Patrowicz kupił 5.180.000 akcji Stark Development. Jeszcze nie widać takiego ruchu na wykresie, jak na powyższych obrazkach…
tadek
zwykly zlodziej i oszust w innym kraju za takie cos wiedzial by za kratami