Atrakcyjne giełdy, o których nie słyszysz na codzień
“In the next few meetings, we could take a step down in our pace of purchase” – gdy 22 maja zeszłego roku Ben Bernanke odpowiedział tymi słowami na jedno z pytań zadanych przez Wspólną Komisję Gospodarczą Kongresu, doprowadził, w ciągu następnego miesiąca, do nawet 20-procentowych spadków na światowych parkietach giełdowych. Indeks MSCI World zniżkował o prawie 8%, w czasie gdy indeks zrzeszający giełdy Emerging Markets (EM) stracił ponad 15%.
Prezes Fedu oliwy do ognia dolał na konferencji 19 czerwca, gdy stwierdził że program QE może skończyć się już w połowie 2014 roku. Informacja ta dotknęła przede wszystkim gospodarki rozwijające się. Odpływający kapitał osłabiał nie tylko parkiety giełdowe tych krajów, ale przede wszystkim ich waluty. Dopóki luzowanie ilościowe w USA trwało, państwa z grupy BRICS czy inne gospodarki wschodzące (przede wszystkim Azja) cieszyły się nadzwyczajną płynnością, natomiast od chwili, gdy do wygaszania QE rzeczywiście doszło, fundusze inwestujące na rynkach EM w akcje i obligacje notują ogromne odpływy środków. Choć patrząc na wykres nr 1. można odnieść wrażenie że w czerwcu 2013 najgorzej (zaraz po Ameryce Południowej) poradziły sobie gospodarki rozwijające Europy, to trzeba pamiętać że Agencja MSCI do indeksu europejskiego wlicza jedynie Rosję (68%), Polskę (25%), Czechy (4%) i Węgry (3%).
Najgorzej reagowały parkiety Turcji (-25%, w tym samym okresie w Stambule miejsce miały poważne zamieszki), Filipin (-22%), Brazylii (-19%), Tajlandii (-17%) czy Rosji (-16%). Strat już do końca roku nie odrobiły prawie żadne indeksy z grupy EM, a wiele z nich pod kreską (względem 22 maja 2013) znajduje się również dzisiaj.
Mimo to, wśród giełd gospodarek wschodzących znaleźć można takie, które nie tylko świetnie sobie w tym okresie poradziły, ale również od początku tego roku biją na głowę mizerne wzrosty MSCI World i MSCI EM w warunkach rzeczywistego ograniczania Quantitative Easing. Do tej grupy należy Bułgaria, Rumunia (ta co prawda nie uniknęła 5-procentowej przeceny, jednak do końca roku wzrosła o prawie 25%), Litwa, Łotwa, Estonia, Słowacja i Słowenia. Wszystkie te państwa leżą w Europie Wschodniej (jeśli zgodzimy się do tego grona zaliczyć kraje bałtyckie), choć na uwagę zasługuje również egzotyczna Malezja.
Na początek trzeba powiedzieć jasno – giełdy wymienionych krajów bardzo słabo poradziły sobie w czasie kryzysu. Wyceny większości z nich spadły o około 70% (rekordzistą jest w tym przypadku Bułgaria, -86%) i nadal znajdują się na niskich poziomach. Oznacza to nie tylko, że indeksy giełdowe opisywanych państw mocno traciły wtedy zaufanie światowych inwestorów, ale także, że nadal go nie odzyskały. Europa Wschodnia była zatem przez ostatnie lata najmocniej pomijaną częścią świata, jeśli chodzi o lokowanie kapitału. Pozytywnie na tym tle wyróżnia się właśnie Malezja – jedynie 40-procentowa korekta w 2008 roku i ponad 110-procentowy wzrost od tego czasu (prawie całość ruchu zrealizowała się przed majem 2013).
Wracając do analizy zachowania indeksów Europy Wschodniej po wyprzedaży, która w połowie 2013 roku ogarnęła prawie cały świat, wymienione wyżej parkiety giełdowe można podzielić na trzy grupy, według zrealizowanych stóp zwrotu od momentu, gdy inwestorzy zaczęli uważniej przyglądać się rynkom EM.
W pierwszej znajduje się Łotwa i Estonia. Te leżące nad Bałtykiem kraje należą do najlepiej rozwiniętych z opisywanej siódemki (Estonia jest przez niektóre agencje zaliczana do krajów rozwiniętych). Ich wzrost w ciągu ostatniego roku oscyluje wokół zera (odpowiednio +3% i -4%), czyli niewiele lepiej niż indeks EM. Do drugiej zaliczyć trzeba Słowację, Litwę, Rumunię i Słowenię, które w tym samym okresie rosły o 12 – 23%. Te rynki zachowywały się lepiej nawet niż indeks MSCI World (determinowany głównie przez giełdy krajów rozwiniętych) nie tylko w czasie czerwcowej przeceny, ale również przez następne miesiące. Trzecią grupę samotnie stanowi Bułgaria – zdecydowanie jeden z najsilniejszych parkietów na świecie w ostatnich miesiącach. Obawy o QE po majowej wypowiedzi Bena Bernanke nie przeszkodziły indeksowi bułgarskiej giełdy zarobić w ciągu następnych dwóch tygodni 8%, oraz zanotować 50-procentowego rajdu od tego czasu. Jeśli chodzi o Malezję, to o ile wypada ona słabo na tle giełd europejskich, radzi sobie bardzo dobrze w porównaniu do rynków rozwijających się w swoim regionie – jedynie malezyjski oraz indyjski parkiet znajdują się powyżej poziomów z końca maja tamtego roku.
Słaba kondycja opisywanych, europejskich indeksów zarówno w trakcie kryzysu, jak i przez lata po nim, wbrew pozorom, zaowocowały dwoma atutami, które charakteryzują te giełdy obecnie. Po pierwsze, światowi inwestorzy nie mają tak dużego zaangażowania w wymienione wyżej rynki, a więc nie występuje tak duże ryzyko ucieczki kapitału, jak w przypadku innych Emerging Markets. Sytuacja ta procentowała (dosłownie!) w ostatnich miesiącach, gdy bałkańskie i nadbałtyckie parkiety nie ugięły się pod naporem globalnej wyprzedaży. Po drugie, i wynika to wprost z pierwszego, biorąc pod uwagę niskie poziomy, na których znajdują się te giełdy względem szczytów sprzed kryzysu, ewentualne ponowne zainteresowanie nimi przez globalnych inwestorów może przynieść w przyszłości przyzwoite, na tle pozostałych EM, stopy zwrotu. Opisywana siódemka rynków z “naszego podwórka” zdecydowanie należy do ryzykownych i atrakcyjnych rynków, tak jak wszystkie Emerging Markets, jednak może dzięki powyższym atutom, jest od reszty nieco mniej ryzykowna i nieco bardziej atrakcyjna?
Treści przedstawione w niniejszym serwisie zostały przygotowane z należytą starannością i w oparciu o najlepszą wiedzę ich autorów. Mają one charakter informacyjny i nie stanowią rekomendacji ani porady inwestycyjnej w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r. (Dz. U. z 2005 r. Nr 206, poz. 1715) w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców. Ich autorzy i serwis Investio.pl nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie wyżej wymienionych treści, a w szczególności za straty z nich wynikłe.
Komentarze 0