Decyzja SNB wstrząsa rynkami finansowymi
Dla każdego, kto związany jest z rynkami finansowymi wczorajszy dzień pozostanie w pamięci prawdopodobnie przez długie lata. Nic nie zapowiadało, że wczorajszego poranka rynek walutowy dozna szoku, a rzeczy nieprawdopodobne staną się rzeczywistością. Decyzją Szwajcarskiego Banku Narodowego zaskoczeni byli nawet najbardziej doświadczeni inwestorzy, a to co działo się potem będzie jeszcze przyszłym pokoleniom służyć za przestrogę, że na rynkach finansowych trzeba być przygotowanym dosłownie na wszystko.
Poniższy wykres przedstawia rezerwy walutowe SNB, których rozrost spowodowany był obroną kursu euro na poziomie 1,20 od 2012 roku. Bank kupował euro w zamian za wykreowane franki utrzymując sztucznie swoją walutę na niższych poziomach, które miały chronić gospodarkę przed utratą konkurencyjności dóbr eksportowych. Cały bilans SNB rozrósł się jednak do ogromnych rozmiarów stanowiąc w swojej wielkości prawie całe roczne PKB wytworzone w Szwajcarii (w 2013 roku było to około 650 mld USD). Pod tym względem bank centralny Szwajcarii przebił ponad dwukrotnie Bank Japonii, który przoduje obecnie w skali ekspansji polityki monetarnej.
Wczoraj jednak Narodowy Bank Szwajcarii postanowił zerwać to sztywne połączenie z europejską walutą, a informacja ta wywołała niespotykaną dotąd na rynku Forex skalę zmiany kursów walutowych. W kilka sekund pary z frankiem potrafiły zmieniać się o tysiące pipsów, zmieniając zupełnie obraz znanych nam dotąd wykresów. Z ilości pozycji na kontraktach terminowych można założyć, że generalnie świat finansów odczuje te zmiany boleśnie, gdyż jeszcze przed tą wiadomością inwestorzy mocno pozycjonowali się pod osłabienie CHF.
Istnieje wiele oficjalnych komentarzy i uzasadnień tej decyzji, jednak co było jej prawdziwą przyczyną i czy była ona słuszna? Otóż prawie połowę rezerw SNB stanowi euro, które utrzymywane są w obligacjach, głównie tych najbezpieczniejszych np. niemieckich. Globalna sytuacja ekonomiczna oraz działania EBC spowodowały natomiast, że np. posiadacze niemieckiego długu o terminie zapadalności do 2 lat muszą wręcz dopłacać za jego utrzymywanie (ujemne rentowności), co generuje koszty i sprawia że obsługa rezerw walutowych kosztuje SNB coraz więcej. Biorąc pod uwagę, że 22 stycznia EBC prawdopodobnie wprowadzi zakrojony na szeroką skalę skup obligacji rządowych, mający m.in. na celu zwalczenie zabójczej dla mocno zadłużonych krajów Strefy Euro deflacji, to decyzja ta była jedynym rozwiązaniem. Postępujące, mocne osłabienie euro zmusiłoby SNB i tak do oddania pola na parze EURCHF powiększając wcześniej niepotrzebnie ilość trzymanych przez bank walut, które tak naprawdę przez trwającą „wojnę walutową” i prowadzoną przez banki centralne politykę erozji pieniądza dodatkowo tracą swoją wartość.
Dodatkową korzyścią jaką odniósł SNB jest utrata wiarygodności. Decydując się bowiem na takie niespodziewane działanie oznajmił on inwestorm, że spekulacyjny przepływa kapitału w stronę CHF podczas zawirowań rynkowych nie jest mile widziany. Bank nie rezygnuje jednak z bezpośrednich interwencji na rynku, co daje mu swobodę działań i zerwanie z przewidywalnością (kupno na 1,20), którą rynek potrafi bardzo dobrze wykorzystać, czego przykładem był niedawno Bank Rosji.
W ten sposób podnosi się premia za ryzyko jaką inwestorzy będą chcieli otrzymać za posiadanie CHF (nie wiadomo bowiem czym zaskoczy SNB), a to wpłynie na spadek ilości kapitału poszukującego bezpiecznej przystani w Szwajcarii podczas globalnego wzrostu awersji do ryzyka. Chcąc złagodzić skutki tej decyzji SNB dodatkowo obniżył stopę depozytową do -0,75% oraz zwiększył przedział wahań 3-miesięcznej stawki LIBOR do -1,25%.
Oczywiście umocnienie franka wpłynie na obniżenie inflacji, a raczej pogłębienie deflacji, jednak SNB nie widzi obecnie zagrożenia wpadnięcia Szwajcarii w spiralę deflacji. Niemniej szwajcarskie przedsiębiorstwa eksportujące swoje towary ucierpią, co odzwierciedla ponad 15% spadek głównego indeksu SMI na lokalnej giełdzie.
Co się zmieni?
Analiza par walutowych z frankiem szwajcarskim będzie obecnie dla analityków, zwłaszcza technicznych, znacznie utrudniona, gdyż nie nie wiadomo jak tak naprawdę interpretować wczorajszy dzień. Na wszystkich ważniejszych parach widać jednak stabilizację kursu w okolicach ważnych historycznych szczytów lub dołków i tam właśnie rynek próbuje znaleźć poziom równowagi. Spoglądając np. na parę USDCHF widać, że kurs oscyluje w okolicy dołka z 2014 roku, po którym nastąpił kluczowy ruch umacniający dolara. W najbliższych dniach można się spodziewać się wciąż dużej podaży ze strony inwestorów uciekających z pozycji długich na tej parze. Znaczną rolę będą odgrywać więc same poziomy cenowe (horyzontalne wsparcia/opory).
Decyzja SNB niesie za sobą także konsekwencje dla głównej pary walutowej, czyli EURUSD. Rezygnacja z obrony poziomu 1,20 powoduje, że z rynku znika bardzo ważny gracz kupujący euro jakim był Szwajcarski Bank Narodowy. Przez to perspektywy dla euro stają się jeszcze gorsze, co pokazał już wczoraj spadek notowań eurodolara na 12 letnie minima. Ponadto wczorajsza decyzja była jednym z najjaśniejszych jak dotąd sygnałów mówiących, że EBC jednak zdecyduje się na QE.
Obecna sytuacja sprzyja natomiast notowaniom złota, które zdrożało wczoraj o $35 docierając do ważnego zgrupowania oporów. Zarówno złoto jak i amerykańskie TNOTE (analiza) kierowane są przez obecnie przez rosnącą niepewność, którą dzień w dzień zwiększa napływ kolejnych niepokojących informacji. Wydaje się, że okres stabilizacji na rynkach w najbliższym czasie nie nastąpi, a jedynie on mógłby spowodować powrót do trendu spadkowego obu instrumentów.
Zmienia się także sytuacja kredytobiorców, który zdecydowali zadłużyć się w szwajcarskiej walucie. W przypadku spłaty kredytu w złotych po przeliczeniu raty zdrożeją o około 20% i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie nasza waluta znacząco umocniła się.
A to chociażby dlatego, że wczorajszy odczyt inflacji CPI wykazał kolejny mocny spadek i według danych w grudniu Polacy doświadczyli deflacji na poziomie 1% w ujęciu rocznym – a to jeszcze nie jest prognozowany dołek. Ta zmian to jednak jak w każdym innym kraju wynik przede wszystkim spadku cen ropy, co obrazuje poniższy wykres, gdzie tylko w samym grudniu kategoria transport odnotowała 5-procentowy spadek. (6,5% r/r).
Dziś o 14:30 poznamy natomiast CPI ze Stanów Zjednoczonych. Interesować powinien inwestorów przede wszystkim odczyt bazowy wersji tego wskaźnika, pomijający efekt taniejących nośników energii.
Treści przedstawione w niniejszym serwisie zostały przygotowane z należytą starannością i w oparciu o najlepszą wiedzę ich autorów. Mają one charakter informacyjny i nie stanowią rekomendacji ani porady inwestycyjnej w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r. (Dz. U. z 2005 r. Nr 206, poz. 1715) w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców. Ich autorzy i serwis Investio.pl nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie wyżej wymienionych treści, a w szczególności za straty z nich wynikłe.
Komentarze 0