Iluzja pieniądza na przykładzie batonika Mars – Investio.pl w Forbes.pl!
W dniu wczorajszym na łamach Forbes.pl ukazał się nasz artykuł zatytułowany „Iluzja pieniądza na przykładzie batonika Mars”. Serdecznie zapraszamy do lektury! Przedruk tego materiału znajduje się poniżej:
Pieniądz to towar jak każdy inny. Zmiany cen akcji, surowców takich jak złoto i miedź możemy obserwować dzięki notowaniom na rynkach finansowych. Zmiana wartości (siły nabywczej) pieniądza jest zjawiskiem znacznie trudniejszym do zaobserwowania dla przeciętnego konsumenta, a przecież to właśnie w pieniądzu otrzymuje on swoje wynagrodzenie, płaci za usługi oraz aktywa wchodzące w skład jego majątku.
Iluzja pieniądza
Średnie wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w Polsce w lipcu 2012 wyniosło 3700,01 zł, dla porównania w sierpniu 2004 roku wynosiło ono 2412,66 zł. Co oznaczają te dane? Czy przeciętne zarobki pracowników zatrudnionych przez polskich przedsiębiorców przez ostatnie 8 lat wzrosły o 53,36%? Nominalnie – tak, w rzeczywistości jednak siła nabywcza wynagrodzeń polskich pracowników uległa poprawie, aczkolwiek jego skala nie była aż tak spektakularna. Wszystko to za sprawą inflacji.
Pomimo tego, iż ludzie są świadomi występowania zjawiska inflacji, które potrafią zdefiniować i wytłumaczyć, nieustannie ulegają licznym błędom poznawczym związanym z fluktuacją realnej wartości pieniądza. Przykładem takich obciążeń kognitywnych, które wielokrotnie były tematem rozważań psychologów behawioralnych, jest tzw. iluzja pieniądza polegająca na nierozróżnianiu wartości nominalnych od realnych. Jedną z funkcji współczesnego pieniądza jest mierzenie wartości dóbr i usług. Powstaje pytanie, w jaki sposób zbadać swoją sytuację finansową, przyrost dochodów za pomocą miary, która ulega ciągłym zmianom? To pytanie kilkadziesiąt lat temu zadał dziennikarz Financial Times i The Economist – Nico Colchester.
Dywersyfikacja na przykładzie batonika Mars
W tekście z 1981 roku, brytyjski dziennikarz opublikował artykuł, w którym opisywał w jaki sposób od młodości radzi sobie z problemem fluktuacji siły nabywczej funta szterlinga i zjawiskiem iluzji pieniądza. Powojenne lata w Wielkiej Brytanii (i nie tylko) to okres wysokiej i zmiennej inflacji utrudniającej życie gospodarcze tamtejszych konsumentów i przedsiębiorców. W jaki sposób radzić sobie z tym problemem? Jak mierzyć zmiany swojej własnej sytuacji majątkowej?
Nico Colchester od swoich młodzieńczych lat zaczął wyrażać swoje dochody oraz majątek w… batonikach Mars. Dlaczego zdecydował się używać „alternatywnej waluty” w postaci jednych z najpopularniejszych słodyczy na świecie? Brytyjski dziennikarz uważał batony Mars za zdywersyfikowany koszyk towarów (kakao, tłuszcze roślinne, mleko, cukier). Na wykresie poniżej znajdują się notowania dwóch składników wchodzących w skład popularnego batonika począwszy od 1960 roku:
Według Nico Colchestera koszyk towarów wchodzących w skład Marsów cechuje się długoterminową stabilnością w przeciwieństwie do przykładowo notowań złota, surowca bardzo podatnego na wszelkie spekulacje. Warto zaznaczyć, że nie chodzi tu o stabilność nominalnych cen batoników, które jak można wnioskować z wykresu powyżej musiały zmieniać się w czasie, lecz o ceny poszczególnych produktów i usług wyrażonych w batonikach Mars. W tabeli poniżej przedstawiono porównanie cen dwóch dóbr wyrażonych w brytyjskich funtach i cenach popularnych batoników:

Ceny poszczególnych dóbr wyrażona w funtach szterlingach i batonikach Mars (źródło: Financial Times), MB = cena wyrażona w batonikach Mars
Przykładowo, analizując ceny pieczeni wołowej w restauracji Simpson’s moglibyśmy dojść do wniosku, że jej cena przez 43 lata wzrosła z 20 pensów do £6,45, co daje wzrost wartości 3125%. W rzeczywistości jednak, gdy zmierzymy tę zmianę posługując się miarą batoników Mars to okazuje się, że cena ta wzrosła jedynie o 58,33%. Analogiczna sytuacja występuję w przypadku analizy ceny Morris 8, która nominalnie, w brytyjskich funtach, wzrosła ze £160 do £3100, natomiast gdy tę samą zmianę przedstawimy w batonikach Mars w rzeczywistości otrzymujemy spadek.
Pieniądz to towar
Jakie wnioski możemy wyciągnąć w powyższych rozważań? Czy pieczeń wołowa w Simpson’s tak drastycznie podrożała, czy może to pieniądza „potaniał”? Przede wszystkim musimy zrozumieć, że pieniądz to towar jak każdy inny, a jego wartość, tak jak wartość każdego dobra podlega ciągłym zmianom rozumianym jako inflacja, bądź deflacja. W związku z powyższym, nie sposób za pomocą nominalnych wartości waluty mierzyć zmiany cen dóbr i usług na przestrzeni czasu. Nico Colchester do tego typu rozważań zaproponował ceny batoników Mars, które jak widzimy dość dobrze obrazują długoterminową stabilność cen poszczególnych produktów i usług. Innym przykładem tego typu rozważań jest publikowany przez The Economist Indeks Big Maca obrazujący niedowartościowanie, bądź przewartościowanie walut za pomoc porównania cen popularnych kanapek Big Mac w poszczególnych krajach.
W tym miejscu należy zaznaczyć, że współcześni konsumenci znajdują się o wiele lepszej sytuacji niż ci sprzed kilkudziesięciu lat. Banki centralne stoją obecnie na straży wartości pieniądza, a ich podstawowym celem jest walka o niską, stabilną inflację. Publikacje GUS, czy też raporty o inflacji NBP zawierające prognozy zmian wartości pieniądza, umożliwiają współczesnym gospodarstwom domowym kształtować swoje zwyczaje konsumpcyjne. Należy jednak pamiętać o powszechnym błędzie poznawczym wspominanym na początku tego artykułu – iluzja pieniądza jest zjawiskiem dotyczącym każdego z nas. Pomimo zwiększenia świadomości ekonomicznej społeczeństwa, wciąż nie wszyscy jego członkowie są zaznajomieni z tak podstawowymi zagadnieniami jak chociażby wartość pieniądza w czasie.
Alternatywa?
Nico Colchester w swoim artykule sugerował, że użyteczność stosowania takich miar jak batoniki Mars potwierdza słuszność bardzo radykalnej teorii denacjonalizacji pieniądza autorstwa jednego z najbardziej szanowanych ekonomistów w historii – Friedricha von Hayeka. Teoria znanego ekonomisty szkoły austriackiej zakłada zniesienie monopolu państwa na emisję pieniądza. Hayek twierdził, że historia pokazuje, iż Państwo (banki centralne) nie spełnia swojej funkcji związanej z dostarczeniem stabilnego środka wymiany. Wnioskiem z tego faktu według tego ekonomisty jest konieczność zniesienia monopolu państwa oraz umożliwienie prywatnym instytucjom emisję nowych środków płatniczych. Wg jednego z najbardziej wpływowych przedstawicieli austriackiej szkoły ekonomii konkurencja na rynku walutowym doprowadzi do aprecjacji „dobrych” walut, których emitenci dbają o siłę nabywczą, względem „złych” walut, które są nieustannie „psute”. W tym miejscu należy podkreślić, że propozycja Hayeka jest bardzo radykalna, wręcz rewolucyjna. Ciężko mi wyobrazić sobie, abyśmy w Polsce za poszczególne produkty i usługi mogli płacić w różnych walutach. Już w tym momencie konsumenci mają problem z określeniem realnej siły nabywczej jednej krajowej waluty, nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy gospodarstwa domowe zmuszone byłyby analizować tendencje zachowania grupy walut – zwykli konsumenci zmuszeni byliby stać się analitykami rynku walutowego. Jak w takiej sytuacji wyglądałby „wewnętrzny” rynek walutowy? Czy byłby on wystarczająco płynny? Czy cechowałby się odpowiednią efektywnością informacyjną? Trudno na te pytania odpowiedzieć.
Jedną z największych wątpliwości związaną z radykalną propozycją tego ekonomisty jest kwestia zaufania konsumentów wobec pieniędzy, których emitentami byłyby prywatne przedsiębiorstwa. Hayek argumentował swoją teorię faktem, iż w obecnych czasach pieniądz i tak ma już charakter fiducjarny, jego wartość oparta jest na zaufaniu, a jedyna różnica polega na rodzaju instytucji, która tę wartość gwarantuje. Według ekonomisty prywatne przedsiębiorstwa dbałyby o siłę nabywczą swoich walut nie z powodu troski o interes publiczny, lecz egoistycznej chęci osiągnięcia maksymalnych zysków ze swojej działalności, a kwestia tego, czy emitent jest instytucją publiczną, czy prywatną nie miał dla Hayeka żadnego znaczenia. Z pewność teoria Friedricha von Hayeka jest postulatem bardzo radykalnym, już sam proces wprowadzania nowej waluty do obiegu gospodarczego jest zjawiskiem trudnym do wyobrażenia.
Podsumowanie
Ludzie zdają sobie sprawę z tego, że 100 zł. dzisiaj jest warte więcej niż 100 zł. za rok. Problemem jest dla nich jednak oszacowanie wpływu jaki inflacja wywrze na siłę nabywczą. W związku z tym dokonują oni dużych uproszczeń, lub pomijają wpływ tego zjawiska na wartość ich majątku. Przykłady takie jak indeks BigMaca, czy „batoniki Mars” nie rozwiązują tego problemu. Ich cel jest inny – mają one w dobitny sposób pokazać jego istnienie. Dość radykalne propozycje rozwiązania tego problemu oferowane przez austriacką szkołę ekonomii są bardzo ściśle związane z teorią racjonalnych oczekiwań inflacyjnych. Wprowadzenie ich w życie jest nieprawdopodobne w obecnym systemie gospodarczym, gdyż oznaczało by to rezygnację Państwa z możliwości wpływania na sferę realną gospodarki poprzez kształtowanie polityki monetarnej. Zjawisko tak powszechne w ostatnich 5 latach, że aż nadużywane.
Komentarze 0