Innowacyjność czy imitacja? Co jest lepszym rozwiązaniem dla Polski?
Innowacyjność – każdemu z pewnością kojarzy się z czymś nowym, wprowadzanym, stosowanym po raz pierwszy. Taką też definicję innowacji przedstawia J.A. Schumpeter. Innowacyjności nie należy mylić z imitacją, czyli powtórzeniem rozwiązania już kiedyś zastosowanego. W 6. edycji Global Innovation Index (GII) Polska zajęła 49 miejsce (44 miejsce w poprzedniej edycji). Przed Polską znalazły się m.in. takie kraje jak Estonia, Cypr, Węgry, Bułgaria, Chile czy Rumunia. Natomiast na podium rankingu stanęła Szwajcaria, Szwecja oraz Wielka Brytania. Stany Zjednoczone, po awansie z 10. pozycji, w tym roku zamykają pierwszą piątkę krajów najbardziej innowacyjnych plasując się tuż za Holandią. Ranking objął 142 kraje produkujące 98,7% światowego GDP oraz zamieszkałe przez 94,9% populacji. Średni poziom jaki osiągnęły kraje biorące udział w rankingu wyniósł 37,4 (czerwona linia na wykresie 1.)
Rozwój równa się innowacyjność
Oczywiste jest, że kraje najwyżej rozwinięte to jednocześnie kraje najbardziej innowacyjne oraz ponoszące najwyższe koszty wytworzenia produktów. Kraje te przeznaczają najwięcej funduszye na B+R dzięki czemu mają szansę stać się pionierami we wprowadzaniu na rynek nowych produktów oraz technologii. B+R to koszty, które należy ponieść, jednak nie w każdym przypadku przerodzą się one w zysk. Kraje wysoko rozwinięte są w stanie ponieść wysokie ryzyko tworzenia i wprowadzania nowych produktów, jednak czy stać na to kraje rozwijające się? E.M. Rogers w książce Diffusion of Innovations zaprezentował krzywą dyfuzji innowacji (rysunek 1.) z której wynika, że tylko 2,5% dostawców towarów i usług to innowatorzy, pozostała dominująca część uczestników rynku to naśladowcy.
Innowacyjność, ale czy za wszelką cenę?
Według danych Eurostatu nt. kosztów pracy w 2012 r. koszt godziny pracy w Polsce wyniósł 7,4 € co daje nam 24 miejsce na 28 europejskich krajów. Najwyżej wynagradzani są pracownicy w Norwegii (48,3 €), Szwecji (39,0 €), Danii (38,1 €), Belgii (37,2 €) oraz Luksemburgu (34,6 €), czyli czołówki europejskich krajów innowacyjnych. Jeśli kraj charakteryzuje się wysokimi kosztami pracy to powinien także zajmować czołowe pozycje wśród krajów innowacyjnych, co pozwala mu na osiąganie przewag konkurencyjnych. Kraje rozwijające się, takie jak Polska, mogą upatrywać szans rozwoju stając się szybkimi naśladowcami lub wczesną większością, czyli wkraczając w fazę życia produktu na wczesnym etapie życia ponosząc relatywnie niższe niż innowatorzy ryzyko stworzenia i wprowadzenia produktu na rynek.
Patrząc na Polskę możemy się zastanawiać czy miejsce w pierwszej pięćdziesiątce krajów innowacyjnych to wysoka czy niska pozycja. Może jednak zamiast krytycznie oceniać osiągniętą pozycję powinniśmy się zastanowić w jaki sposób wykorzystać szanse, które istnieją teraz. Będąc krajem konkurencyjnym kosztowo, a jednocześnie szybko zwiększającym wydajność pracy (ok. 2,3 raza w latach 1990-2011) możemy wchodząc w fazę życia produktu na dość wczesnym etapie generować relatywnie wysokie marże przyczyniając się do wzrostu gospodarczego. Natomiast ślepo naśladując kraje bogate możemy zamiast przyczyniać się do poprawy warunków życia pogorszyć swoją pozycję. Jak twierdzą A. Bieć i M. Drozdowicz-Bieć w Cykle i wskaźniki koniunktury na świecie i w Polsce w pracy zbiorowej Dylematy wyceny przedsiębiorstwa „Motory wzrostu gospodarczego muszą być dostosowane do poziomu rozwoju kraju. To, co jest dobre dla krajów bogatych nie musi być dobre dla krajów doganiających”.
Komentarze 0