Komentarz dzienny 28/29 października
Tydzień rozpoczął się spokojnie, w oczekiwaniu na klucze wydarzenia, które będą miały miejsce w środę, czyli sprawozdanie z posiedzenia FOMC jak i kolejne dane z amerykańskiego rynku pracy. Tymczasem dziś ukazały się zaległe dane na temat produkcji przemysłowej z USA.
Bez zaskoczeń, wzrosła ona o 0,6% m/m a trzymiesięczna średnia ostatecznie nie zeszła poniżej zera. Dane te, w połączeniu z zatrudnieniem jak i sygnałami z rynku nieruchomości wskazują na to, iż impet wzrostu gospodarczego w końcówce trzeciego kwartału wyhamował. To spowolnienie jeszcze bardziej będzie zauważalne po październiku, gdy to przez połowę miesiąca miejsce miała blokada rządu. W świetle środowych wydarzeń, umacnia to najbardziej prawdopodobny scenariusz mówiący o tym, iż FED w oświadczeniu ogłosi, że potrzebuje więcej danych z gospodarki, aby podjąć odpowiednią decyzję.
W związku z tym, iż dzisiaj nie miało miejsca wiele wydarzeń, chciałbym wrócić do kwestii, którą poruszałem pokrótce na wczorajszym webinarze, przedstawiając wiele mówiącą grafikę. Mam na myśli to, iż w zeszłym tygodniu pojawiły się głosy z Francji, iż obecne poziomy na jakich notowane jest euro, przeszkadzają w powrocie na drogę wzrostu m.in właśnie Francji. Jak podał tamtejszy Minister Przemysłu Arnaud Montebourg, gdyby kurs eurodolara był o 10% niższy, francuskie PKB mogłoby wzrosnąć o 1,2%, stworzono by 120 tysięcy nowych miejsc pracy a deficyt spadłby o 12 miliardów euro. Czy wyliczenia są poprawne – nie wiem. Jednak niezaprzeczalnym faktem jest to, że południu strefy euro słabsza wspólna waluta jest potrzebna jak człowiekowi woda do picia. Wszystkie modele wyceny walut wskazują, iż euro jest przewartościowane i powinno znaleźć się na poziomach z przedziału 1,2-1,3 za amerykańskiego dolara.
To właśnie ta grafika jest świetnym obrazem tego, na czym polega problem strefy euro, czyli wspomniana w zeszłym tygodniu fragmentaryzacja. Zacieśnianie polityki monetarnej a zarazem silne euro jest zgodne z tym, czego oczekują przede wszystkim Niemcy oraz w mniejszym stopniu także Holandia, Finlandia i Estonia. Czyli tylko 4 kraje z 17 pragnął takiego stanu rzeczy. Niemniej jednak nie jest tajemnicą, iż to Niemcy mają największy wpływ nie tylko na strefę euro, lecz także na całą Unię Europejską, przez co ECB wstrzymuje się od działań, które mogłoby pomóc pozostałym krajom. Niezależnie czy integracja będzie postępować a Unia Bankowa stanie się rzeczywistością, nie rozwiąże to problemu gdyż Niemcy, jako największa gospodarka rejonu, zawsze będzie miała odmienne potrzeby, co do kształtu polityki monetarnej niż peryferia strefy euro.
Tags: ECB
Komentarze 0