Specjalizacja na rynku akcji drogą do sukcesu?
Każdy inwestor stawiał sobie kiedyś pytanie czy dywersyfikować portfel czy szukać dwóch, trzech prawdziwych perełek. Teoria dywersyfikacji jest dużo bardziej matematyczna. Na jej szczegółowej analizie skupimy się w swoim czasie. Perełki giełdowe są dużo bardziej atrakcyjne i spektakularne. Przykład? Nie dalej jak kilka dni temu na blogu ukazała się analiza techniczna spółki Amica, która mówi, że w przeciągu 3 lat zwiększyła on swoją kapitalizację czternastokrotnie! Robi wrażenie.
Jak można znaleźć taką perełkę? Liczenie na łut szczęścia jest jednym z pomysłów, ale temu szczęściu można pomóc wykorzystując swoje atuty inwestora indywidualnego. Bardzo pomaga tutaj wyspecjalizowanie swoich kompetencji. Nie ma się co oszukiwać – ludzi renesansu już nie ma, osiągnęliśmy taki poziom specjalizacji w niemal każdej dziedzinie, że nie można być ekspertem w kilku z nich. Podobnie jest na giełdzie. Biura maklerskie zatrudniają osobnych analityków do analizy spółek z sektora przemysłowego, a innych do sektora finansowego. Dlaczego? Bo specyfika tych branż jest tak diametralnie różna, że w inny sposób analizy te nie wskazywałyby na żadne konkrety – jednym słowem byłby ogólnikowe i bezużyteczne.
Osiągnięcie specjalizacji w określonym sektorze rynku (lub sektorach do siebie podobnych pod względem specyfiki prowadzonej działalności) jest dla inwestora trudne, zwłaszcza w początkowej fazie kariery inwestycyjnej. Jednak nie od razu człowiek staje się specjalistą i bardzo dobrze – zawsze trzeba spróbować wszystkiego, żeby wiedzieć z czego się wybiera. Specjalizacja przyjdzie z czasem. W jej wyborze można kierować się np. znajomością specyfiki branży, w której inwestor pracował/pracuje i wie na jakie szczegóły warto zwrócić uwagę czego ktoś inny nie zauważy. Daje to już na samym początku przewagę nad rynkiem – szansa że taka osoba zostanie zaskoczona przez zły obrót sprawy staje się mniejsza.
Specjalizować się można nie tylko w branży ale również w typie inwestycji, skupiając się np na spółkach dywidendowych, spółkach dokonujących przejęć czy też np na spółkach dopiero wchodzących na giełdę. Czy warto? Moim zdaniem tak. Przekonać się o tym można było przy okazji ostatnich zawirowań z branżą budowlaną. Okazuje się, że „kreatywna księgowość” w budownictwie zaskoczyła niejednego wytrawnego inwestora mówiącego „taniej nie będzie”.
Komentarze 0