Analiza techniczna, Brent i WTI
Jutro oczy wszystkich inwestorów zwrócone będą w stronę Wiednia, gdzie odbędzie się spotkanie przedstawicieli krajów należących do OPEC. Lawinowy spadek cen ropy wzbudził niepokój wśród rządów tych krajów, które w większości, aby zbilansować swój budżet potrzebowałyby znacznie wyższych cen tego surowca. W tym celu kraje, którym najbardziej zależy na wyższych cenach ropy, czyli m.in. Wenezuela, Iran i Libia będą mocno naciskać, aby kartel zmniejszył podaż, która obecnie wynosi około 30 mln baryłek dziennie, co stanowi ponad 1/3 całej globalnej produkcji. Problem w tym, że jedynym państwem, które może istotnie zmniejszyć podaż jest Arabia Saudyjska, która dostarcza na rynek 10 mln baryłek ropy dziennie. Takiego ruchu największy z producentów OPEC nie chce jednak wykonać w obawie przed utratą swoich udziałów. Wczoraj odmówił już takich działań Wenezueli, Rosji i Meksykowi, którzy chcieli wspólnymi siłami wpłynąć na odbicie cen czarnego złota. Argumentem Arabii Saudyjskie było to, że na rynku nie ma zbyt dużej ilości ropy, a sama też nie ma celu cenowego, do którego musi dążyć.
Główną przyczyną spadających cen jest natomiast globalna nadpodaż, której źródło to szybko rosnąca produkcja ropy ze źródeł niekonwencjonalnych w USA. Coraz wolniej rosnące zapotrzebowanie na ropę, spowodowane przez globalne spowolnienie wzrostu gospodarczego (głównie Chiny, Europa i rynki wchodzące) powoduje natomiast, że efekt presji na spadek cen surowca jest jeszcze większy.
Biorąc pod uwagę stanowiska poszczególnych krajów, jutrzejsze spotkanie prawdopodobnie nie przyniesie żadnych cięć w produkcji. Gdyby już jednak taka decyzja zapadła to mało prawdopodobne, żeby było to większe cięcie niż o 1 mln b/d. Tej wielkości zmiana miałaby jednak znikome znaczenie dla rynku, na którym dzienna podaż wynosi 90 mln baryłek. Oczywiście ważne w takim wypadku byłyby szczegóły tej decyzji, czyli np. na jak długo, kto i na jakich warunkach. Niemniej nie ma co liczyć na powrót ceny na poziomy widziane jeszcze latem, a jedynie na stabilizacje ceny na obecnych poziomach.
Gdyby natomiast we Wiedniu nie udało się państwom dojść do porozumienia to dalszy spadek cen jest przesądzony. Wielu analityków specjalizujących się w tym rynku mówi o „nowej erze”, opierając się na analizach zakładających długotrwałe pozostanie cen ropy na niższych poziomach. Minister Arabii Saudyjskiej do spraw ropy naftowej oznajmił natomiast, że nie ma powodów do paniki, gdyż rynek sam dojdzie do równowagi. To jest oczywiście prawda, zwłaszcza jeżeli ceny spadną jeszcze kilkanaście procent. Wtedy w największym zagrożeniu znajdą się producenci ropy wydobywanej z łupków. Koszty produkcji bowiem wahają się w okolicy $75 (WTI), a kontraktowe zabezpieczenia nie pomogą im w wypadku dłuższego utrzymywania się cen poniżej tej granicy. Być może zatem rok 2015 będzie przytłumieniem łupkowego bumu w Stanach Zjednoczonych.
Jakie zatem scenariusze techniczne możliwe są dla Brent i WTI? Na pierwszy rzut oka widać, że oba rynki są mocno wyprzedane, jednak wciąż pozostaje sporo miejsca do dalszych spadków. W przypadku ropy Brent przebicie dołka z przed dwóch tygodniu, otworzy drogę do kluczowej strefy, na której z pewnością zakumulowałby się już większy popyt powodując silniejszą korektę (kupno). Konfluencja trzech mierzeń Fibonacciego oraz ważne historyczne dołki tworzą ta, bardzo silną barierę. Gdyby jednak nastąpiło jutro odbicie do pierwszym celem jest $83. Większa zwyżka, do poziomu $89 byłaby natomiast bardzo wymownym testem przebitego dołka z 2012 roku, dlatego w tym miejscu jak najbardziej należy szukać okazji do sprzedaży.
Nieco ciężej wyznaczyć konkretny poziom na WTI. Tam strefa popytu jest bardzo szeroka, a poziomem wartym uwagi w pierwszej kolejności jest $72, gdzie okolice dolnego ograniczenia kanału cenowego oraz równość fal spadkowych powinna stanowić istotne wsparcie. Brak konkretnej decyzji na jutrzejszym posiedzeniu OPEC może jednak sprowadzić cenę do $67 lub nawet $64,55 (zniesienie 61,8%). Najbliższe oporu to $77 i $80.
W długim terminie ropa skazana jest na dalszy spadek, dlatego korekty wzrostowe należy wykorzystywać do zajmowania pozycji krótkich. Warto jednak pamiętać, że istnieją także poziomy na tyle niskie, że nie odpowiadają nikomu – nawet USA. Tak czy inaczej produkcja ropy może w 2015 wzrosnąć jeszcze bardziej np. ze strony Libii, czy też Iranu. Te perspektywy będą wciąż negatywnie oddziaływać na wartość baryłki. Jednym z zagrożeń dla niedźwiedzi może być wybuch większego konfliktu zbrojnego.
Treści przedstawione w niniejszym serwisie zostały przygotowane z należytą starannością i w oparciu o najlepszą wiedzę ich autorów. Mają one charakter informacyjny i nie stanowią rekomendacji ani porady inwestycyjnej w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r. (Dz. U. z 2005 r. Nr 206, poz. 1715) w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców. Ich autorzy i serwis Investio.pl nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie wyżej wymienionych treści, a w szczególności za straty z nich wynikłe.
Komentarze 2
zysik
sam jestem ciekaw jak to się rozwinie w najbliższym czasie, czy się władze „dogadają” apropo jakichś zmian czy będą twardo stawiać przy swoim i rzeczywiście będzie problem z dostawami i cenami… super blog, nie wiem czego nie macie żadnych komentów… pozdrawiam
40-procentowa przecena ropy - Robert Richter
[…] Wielu analityków specjalizujących się w tym rynku mówi o „nowej erze”, opierając się na analizach zakładających długotrwałe pozostanie cen ropy na niższych poziomach. Minister Arabii Saudyjskiej do spraw ropy naftowej oznajmił natomiast, że nie ma powodów do paniki, gdyż rynek sam dojdzie do równowagi. To jest oczywiście prawda, zwłaszcza jeżeli ceny spadną jeszcze kilkanaście procent. Wtedy w największym zagrożeniu znajdą się producenci ropy wydobywanej z łupków. Koszty produkcji bowiem wahają się w okolicy $75 (WTI), a kontraktowe zabezpieczenia nie pomogą im w wypadku dłuższego utrzymywania się cen poniżej tej granicy. (Pełna wersja artykułu). […]